21:20

Styczniowe podsumowanie

Styczeń minął. Nie wiem, kiedy. Po prostu, był i nie ma. Przyszedł czas na podsumowanie, więc zapraszam, wprowadzę Was w świat moich sukcesów i porażek.

Miesiąc (i rok) zaczął się na kanapie, z szampanem, przed telewizorem, ale mimo wszystko, chyba najbardziej liczy się to, z kim go rozpoczęłam. Tym sposobem zaczęliśmy nasz drugi wspólny rok. 
Postanowiłam pobawić się w #365project na Instagramie, ale jak możecie się spodziewać (i ja też), po dwóch tygodniach zapomniałam... a może po prostu stwierdziłam, że nie chcę czuć na sobie presji "musisz, no musisz zrobić zdjęcie na instagram!" i przestałam. Zauważyłam, że w ogóle robię mniej zdjęć. 

Uczelnia skończyła się dla mnie 12.01, kiedy byłam na ostatnim egzaminie. No, ale nie oszukujmy się, widmo magisterki nadal nade mną wisi. 
Z serii ukulturalniania się: teatr raz, kino dwa, koncert raz. Wow, to całkiem sporo jak na jeden miesiąc.


Całkiem fajny spektakl.


Lorein, 15.01.17, Przysucha♥


Ogólnie, trochę się stresowałam, a na sam koniec miesiąca zachorowałam i takim sposobem siedzę w domu 7. dzień, a końca raczej nie widać. 
Nie wiem, czy tylko ja nie znoszę być chora, ale jestem wykończona i fizycznie i psychicznie. Chorowanie jest złe. Szczególnie, gdy masz tyle do zrobienia, a jedyne, na co Cię stać to spanie 4h w dzień/leżenie w łóżku/wypluwanie płuc/umieranie to z zimna, to z gorąca. To prawdopodobnie dlatego nadal nie napisałam nic w pracy magisterskiej (chciałam, ale... nie). Szczerze, mam dość tego stanu!

Godne polecenia:

Film: 
Po prostu przyjaźń (na którym byłam w kinie) - poszłam nie czytając opisu, ale spodziewałam się raczej komedii romantycznej, a tu miło się zaskoczyłam. Przyjemny film na wieczór z koleżanką i winem (ewentualnie wybierz jedno).

Piosenki: 

Lorein - Złamania (promomix) A za dwa dni premiera! ♥ Już do mnie idą, więc pewnie niedługo coś o tym napiszę! :)


Jak Wam minął styczeń? :)

4 komentarze:

  1. łojojojoj, to się trochę u Ciebie podziało, przynajmniej pod względem kultury! a film dodam sobie do listy, bo pewnie znowu nadejdzie taki dzień, że nie będę miała co oglądać :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też widziałam "Po prostu przyjaźń" w kinie i również mi się podobało :) Koncert też zaliczyłam. Właściwie to niewiele więcej, choć miałam takie zawirowania na gruncie towarzyskim, że już nie wiem, co mam o niektórych relacjach myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  3. ej, kiedyś też miałam problem z oglądaniem filmów, potem dopiero jakoś wskoczyło. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nawet nie wiem kiedy ten styczeń minął :C Życie strasznie mi pędzi i nie chce się zatrzymać w ogóle :c

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 wracanki , Blogger