18:46

Listopadowe wspominki

Listopad był miesiącem, na który czekałam z prostej przyczyny - od kilku lat nienawidzę października i chciałabym, aby skończył się jak najszybciej. Gdy obudziłam się pierwszego listopada byłam tak szczęśliwa, że nawet deszcz i temperatura za oknem nie były mi straszne. A teraz jedenasty miesiąc roku dobiega końca, zatem pora na podsumowanie. 
W listopadzie byłam we Wrocławiu (za którym się stęskniłam po 4 miesięcznej nieobecności, choć jeszcze przed wakacjami bywałam tam przynajmniej raz-dwa razy na miesiąc), odwiedziła mnie Daria prosto z Krakowa. Zaczęła się zima (na zewnątrz, wszyscy wiemy, że na kalendarzową musimy jeszcze poczekać). Żadnego koncertu (odpuściłam ukochane Bułki na rzecz koncertu, na który pojadę w czerwcu, a happysad z dwóch powodów, nieistotne), natomiast już drugi miesiąc z rzędu udało nam się iść do teatru (w grudniu idziemy też!). Zrobiłam spore, jak na siebie, zakupy ubraniowe, kupiłam kilka książek (żadnej jeszcze nie przeczytałam w całości). No i wróciłam na bloga.









Dla takich widoków warto wstawać o 6 rano. Niestety, teraz już nawet po 7 nie widzę takich pięknych rzeczy. A szkoda.




Spotkaliśmy wiewiórkę na spacerze. Była urocza i nawet trochę pozowała do zdjęć. Przesłodkie stworzonko!






Takie widoki zastaję ok. 17ej, gdy zmierzam w kierunku domu. Mimo, że zimno, to pięknie.
PS Zdjęcie zostało zrepostowane przez konto igerslodz na instagramie! #dumamocno




Kupiłam też koszulkę, którą mogę odpowiadać na pytanie "jak to zrobiłaś, że tyle schudłaś?". Właśnie tak. ;)


Jeśli chodzi o to, co chciałabym Wam polecić to:
Serial:
"Magia kłamstwa", który opowiada o Calu Lightmanie - człowieku, który na podstawie mowy ciała rozpoznaje, czy ktoś kłamie. Wciągające mocno, dlatego zaopatrzcie się w dobre picie (i coś do jedzenia) i oglądajcie w długie grudniowe wieczory.

Piosenki:
Tak, jest to piosenka z czołówki "Magii kłamstwa". Nie mam nic do dodania.

Seafret miałam okazję usłyszeć na żywo podczas Muzofestu2016. A ta piosenka ostatnio bardzo wpasowała się w moje dni.

Kultura:
Mogę polecić jedynie spektakl, na którym byłam (w moim przypadku Łódź, Teatr Powszechny) - "Boeing, Boeing". Fabuła jest momentami pogmatwana i trzeba się dobrze skupić, żeby ogarnąć co, jak i dlaczego, skąd to się wzięło, ale zdecydowanie warto obejrzeć.

Urodowe:
Nakładając (co któryś dzień, bo jestem leniwą bułką) makijaż, wydawałoby się, że pielęgnacja to dość ważna sprawa i powinnam o to dbać. Nic bardziej mylnego, jednak wreszcie nadszedł czas, kiedy zaczęłam używać jakiegoś kremu do twarzy! #duma 

Nivea, nawilżający krem matujący, bo o nim mowa, kosztuje ok. 15zł i mi sprawdza się bardzo dobrze. I jest dobry pod makijaż. ;)





A jak Wam minął listopad? Jesteście już gotowi na grudzień, święta, pożegnanie roku i... na nowy rok?! :)


xx, K.

2 komentarze:

  1. Kiedyś oglądałam "Magię kłamstwa" w sumie mogłabym do niego wrócić, bo mega fajny serial. Wiem jak bardzo można tęsknić za miejscem. Miejscem, które jest dla nas tak bliskie, wyjątkowe. To taka dziwna tęsknota, mogłabym nawet powiedzieć, że czasami aż boli z tej tęsknoty.

    OdpowiedzUsuń
  2. O "Magii kłamstwa" słyszałam wieeeeele dobrego już dawno, ostatnio obejrzałam nawet pierwszy odcinek, bo później znalazłam sobie coś innego do zajęcia, ale podoba mi się i na pewno obejrzę resztę. A o tym wykonawcy słyszałam zanim dowiedziałam się o serialu :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 wracanki , Blogger